Nie było łatwo w Polsce przebijać się z nowymi światowymi trendami, zarówno w nauce, jak i w różnych dziedzinach wiedzy praktycznej. Jako dobrze zapowiadający się fizyk, zapragnąłem napisać pracę magisterską z zakresu pączkującej dopiero Teorii Superstrun. Czułem, że to może być coś niezwykłego. W Polsce tylko jeden człowiek zajmował się nią na poważnie – profesor Namysłowski. Pamiętam drwiące komentarze i powszechną opinię, że zwariował, że zajmuje się farmazonami, które oni, „poważni” polscy naukowcy mieli w głębokim poważaniu. Wtedy po raz pierwszy i po raz ostatni uległem w swoim życiu różnym polskim autorytetom, ekspertom oraz znawcom różnych dziedzin i tematów.
Później zajmując się pracą nad połączeniem neuropsychologii oraz mechaniki kwantowej sam występowałem w roli prekursora różnych nowych dziedzin i trendów. Następnie sam na własnej skórze poczułem, czym jest zazdrość i niechęć „eksperckiego” rodzimego środowiska.
Byłem jednym z pierwszych, który powołał do życia agencję marketingowo-piarową w Polsce w połączeniu z firmą szkoleniową w zakresie nowych trendów w szkoleniach miękkich. Pamiętam sarkastyczne, absurdalne opinie, że skoro zajmuję się, między innymi reklamą – to muszę kłamać i uczyć kłamać, ponieważ powszechne było przekonanie w Polsce, że „dobry produkt sprzedaje się sam”, że trzeba reklamować tylko wadliwe czy oszukane produkty.
Podobnie było później, gdy masowo uczyłem ludzi negocjacji, mediacji czy mowy ciała. Do dziś czytam drwiące komentarze, że to jakaś „kompletna bzdura, w którą wierzą tylko oszołomy”. Cóż, myślę, że to wina zacofanej, katastrofalnej edukacji w Polsce, tak elementarnej, jak i wyższej.
Prawdziwe epogeum niechęci, agresji i nienawiści otoczenia osiągnąłem wówczas, gdy jako pierwszy nauczałem Manipulacji i Antymanipulacji, po to głównie, by uczyć ludzi – jak się skutecznie bronić przed wpływem manipulatywnym. I tak zostałem Naczelnym Manipulatorem RP.
Teraz staram się wprowadzić nowy zawód doradczy, który w Ameryce funkcjonuje jako Communicator czyli Komunikator.
Określenie bardzo niepozorne, zwodnicze i łatwo wprowadzające w błąd, ponieważ kojarzy się z komunikacją masową, społeczną czy marketingową. Do tego określenia będą się zatem natychmiast przyznawać masowo wszyscy, którzy kończyli jakieś toporne kierunki akademickie z nazwą związaną z komunikacją. Tymczasem zawód ten i jego specjalizacja nie ma zbyt wiele wspólnego z zagadnieniami komunikacji jako takiej, a raczej ze swoistym połączeniem wielu dziedzin w jeden zespół praktycznych umiejętności.
Komunikator to Piarowiec Performatywny, będący jednocześnie specjalistą z zakresu psychologii tłumu, jednostki i w zakresie skutecznego wywierania wpływu, ze szczególnym uwzględnieniem sztuki błyskawicznego budowania relacji i zarządzania nimi. Zadaniem Komunikatora jest nie kształtowanie wizerunku, bez powiązania ze źródłem, czyli z produktem lub z człowiekiem, a wręcz przeciwnie – przy pełnej z nim współpracy – po odpowiednich zmianach.
Upraszczając nieco, Komunikator to ktoś, kto uczy wywierania wpływu, sam za pomocą odpowiednich technik wywiera ten wpływ w imieniu klienta, ale po uprzedniej modyfikacji samego produktu, czy po odpowiednich szkoleniach – danego klienta.
Chodzi więc nie o to, by lepiej sprzedać zastany produkt czy człowieka, ale najpierw produkt zmodyfikować – tak by zawierał jak najwięcej niezbędnych wyróżników w stosunku do produktów konkurencyjnych, a danego człowieka – by najpierw zmienić, nauczyć określonych rzeczy, a dopiero potem prezentować w mediach czy publicznie.A to duża różnica w odniesieniu do PR, choć brzmi podobnie.
Komunikator – to zatem ktoś, kto stara się sprzedawać nową prawdę o człowieku czy o produkcie, a nie następny fałsz czy iluzję. To nieraz bardzo kłopotliwe, ponieważ często najtrudniej jest sprzedawać prawdę. Ludzie często wolą być świadomie czy nieświadomie oszukiwani.
Komunikator – to także nie jest ktoś, kto po prostu mówi prawdę czy uczy jak komunikować się prawdziwie, zgodnie z poczuciem prawdy subiektywnej. Prezentacja prawdy jest swoistą sztuką – którą nie łatwo opanować. Zauważmy przy okazji, że nie bardzo lubimy tych, którzy prawdziwie mówią co myślą i co czują – podając swoją prawdę „ prosto w oczy”, czyli byle jak, nie licząc się z emocjami innych ludzi. Tacy ludzie są nieprzewidywalni i dość egoistyczni, więc ani nie budzą powszechnej sympatii, ani zaufania.
W zakresie szkoleń czy komunikacji wzajemnej to bardzo ważne, by mieć poczucie spójności pomiędzy tym, co wypowiadamy, a tym, co rzeczywiście czujemy, ponieważ tylko wówczas relacje, które kreujemy będą prawdziwe.
Nawet jeśli zaangażujemy Komunikatora do działań związanych z czarnym piarem – to tym bardziej niedozwolone merytorycznie i etycznie jest mówienie nieprawdy. Wtedy cała sztuka może polegać na ujawnieniu różnych niewygodnych, ukrytych czy przemilczanych faktów, ale wyłącznie sprawdzonych i wyłącznie prawdziwych.
Komunikator czerpie zatem swoją wiedzę zarówno z marketingu, piaru, jak i wywierania wpływu, psychologii tłumu oraz własnej kreatywności i własnego doświadczenia.
Sam wizerunek jest traktowany zupełnie inaczej przez Piarowca, a zupełnie inaczej przez Komunikatora.
Dla PR wizerunek to najczęściej wizualizacja, dobry, atrakcyjny wygląd zewnętrzny, czy w stosunku do produktu – opakowanie. Dla Komunikatora wizerunek ma niewiele wspólnego z wyglądem czy prezencją zewnętrzną. Dla produktu – to przede wszystkim lista wyróżników, słowa klucze, które mają za zadanie pobudzenie odpowiednich emocji. W stosunku do człowieka – jego sposób bycia, umiejętności charyzmatyczne oraz umiejętności budowania relacji.
Różnica pomiędzy Piarowcem a Komunikatorem jest podobna, jak różnica pomiędzy targującą się przekupą a zawodowym, profesjonalnym negocjatorem.
Sukces PR’owy liczy się często ilością publikacji na dany temat w miesiącu. Sukces Komunikatora – to częściej jakość publikacji, udany pomysł na wzrost rozpoznawalności. Czasem jeden pomysł w jednej tylko gazecie czy na jednym tylko portalu może więcej zmienić niż niewiele znacząca lawina płytkich czy błahych publikacji.
W związku z tym budżety potrzebne na działania Komunikatora są z reguły znacznie niższe niż na działania PR’owe czy marketingowe. Za to sam Komunikator zarabia setki razy więcej niż Piarowiec.
Komunikator nie tylko działa na rynku ściśle biznesowym czy marketingu politycznego. Coraz częściej możemy mówić o ekspansji i zastosowaniach tego zawodu w dziedzinach coraz bardziej odległych.
Komunikator w roli coacha – to zupełnie inna odmienna forma działania niż standardowy coaching. To swoiste połączenie terapii, Leadershipu z Coachingiem.
Coach nie może, nie powinien sugerować klientowi, czy pacjentowi żadnych gotowych rozwiązań, żadnych nowych dróg.
Komunikator może być mentorem w roli coacha, który bazując na doświadczeniu własnym dobiera odpowiednie środki i umiejętności do danej drogi – sugerowanej klientowi.W coachingu – to swoista rewolucja. W marketingu – to zupełnie nowa, nie znana dotąd – jakość, jakość w mówieniu prawdy.